Jezus zapewnia : "Chwila, a nie będziecie Mnie widzieć, i znów chwila, a ujrzycie Mnie... Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz przemieni się w radość"
Słuchając słów Ewangelii jeszcze raz próbuję lepiej zrozumieć, że tam gdzie naprawdę jest Chrystus, tam też jest jedność, zgoda, miłość, radość...
Pierwszym miejscem, gdzie uczymy się tej prawdziwej jedności, miłości, zrozumienia jest rodzina, nasz rodzinny dom, nasza Mama i Tata...
Wiem też z bólem, jak różnie z tą jednością jest w naszych domach. Wspominam, że gdy kiedyś, gdy pracował w szkole, starałem sie zawsze przypominać swoim uczniom o Dniu Matki, Ojca - nie raz, miałem wrażenie, że niektórzy się dziwnie krzywili, okazywali dezaprobatę, czy wręcz sprzeciw i bunt...
Ale tak naprawdę tylko Matka, Mama jest tą jedyną, prawdziwą "czarodziejką", która potrafi wzbudzić uśmiech, radość, szczęście!
Bo gdy człowiek się rodzi, to płacze, dopiero Mama w sobie właściwy sposób pochylając się nad dzieckiem wzbudza na jego twarzy pierwszy uśmiech szczęścia i tak jest do końca życia...
Moje ulubione rozważanie, przy 4 stacji Drogi Krzyżowej - Spotkanie z Matką brzmi:
"A Ty może dziś mówisz o matce: „stara”?
Tak jak inni nie pytasz o jej zdanie, wstydzisz się jej, uciekasz od jej katarynkowych pouczeń?
Dlaczego? Bo taka moda? Taki styl?
Bo matka nie mieści się w gromadzie twoich idoli? Bo tak wszyscy robią?
Ale gdy wszyscy dadzą ci po łbie, zdradzą Cię, opuszczą, oszukają – to do kogo wrócisz?
Kto jest Ci wierny na zawsze? Kto kocha cicho bo prawdziwie? - Matka!
Gdy więc dziś, tłum wpatrzony w idola odrywa Cię od domu, rodziny, chce zakrzyczeć to, kim jesteś – zawsze wracaj do matki, do domu, by odnaleźć siebie, by znaleźć Boga!"
Dziękuję Ci, Mamo!
Często małe dzieci, pytanie, po co jest mama? - wypowiadają się, przesympatycznie...
" Po to jest Mama, aby mnie wzięła na kolana.
By pogładziła po głowie, podarowała opowieść.
By zawsze przy mnie była: pomogła, pocieszyła.
A ja rosnę przy Mamie wczoraj, dzisiaj i jutro.
Aby jej nigdy w życiu nie było pusto i smutno."
Ja natomiast pragnę przytoczyć słowa, które kiedyś napisałem (30 lat temu) swojej Mamie!
Są takie dni jak noce
I mrok płonący ogniem
Gdy łzawy pada deszcz
A serce nie chce czekać
Zamknięty w samotności
W milczenia głośny czas
Wołasz na pomoc Mamę
Nie ważna droga, wiek czy rok
Ona przychodzi jak sen
W ciszy z tobą rozmawia
Wspomnieniem dotyka jutra
Z jej srebrnych włosów spływa miłość
Choć ty masz życie przed sobą
A Ona już za sobą
Choć jesteś silny i zdrowy
A Ona ma liczne choroby
Ciągle potrzebujesz swej Mamy
I tak będzie zawsze!
Potrzebujesz ciepła spracowanych, drżących rąk
Potrzebujesz prawdy ukrytej w jej codziennych troskach
Potrzebujesz mądrości splecionej w kok
Jej zdziwienia i anielskiej cierpliwości
Potrzebujesz jej oczu, co zawsze się uśmiechają
Jej serca, które życie daje
Mamo, Ty nie spisz-
Ciągle czuwasz nad moją bezbronnością
Tyle na świecie jest chorób, cierpienia
I dlatego nie możesz usnąć
Na świecie jest tyle nienawiści i fałszu
Zostań więc zawsze ze mną
Wiem, że Ty co noc
Modlisz się za moje jutro
Każdy Twój siwy włos
Każda zmarszczka na Twej twarzy
To jedna godzina mojego szczęśliwego życia
To cena miłości
Którą z radością płacisz
Dziękuję Ci, Mamo!
ks. Jarek