Po wysłuchaniu Ewangelii (Mt 14,22-33), mówiącej o Jezusie kroczącym po wzburzonym jeziorze i Piotrze, który też, tak chciał..., przypomniały mi się słowa piosenki śpiewanej przez zespół TGD:
"Wierzyć to znaczy, chodzić po wodzie
Chodzić za Jezusem, kiedy lepiej jest lub kiedy gorzej
Wierzyć to znaczy, spoglądać w niebo
Kochać bliźniego
Umieć żyć z Nim na co dzień"
Myślę, że właśnie tak jest: "Wierzyć, to chodzić po wodzie..."
Nasze życie jest jak chodzenie po wodzie...
W czasach, kiedy wszystko wydaje się względne, nietrwałe, zmienne, podważalne - wierność współmałżonkowi, wierność powołaniu, wierność zasadom, wartościom - jest jak chodzenie po wodzie!
Kiedy wiara, religia, zwłaszcza chrześcijaństwo jest pod nieustannym naporem fake newsów, ukazywane, jako niemodne, przestarzałe, źródło zła i nieszczęścia... - codzienna modlitwa, niedzielna Eucharystia, kierowanie się Słowem Bożym w życiu, wierne przestrzeganie Przykazań, jest jak... chodzenie po wodzie!
W świecie sukcesu, kariery, interesów, posiadania ciągle nowych i najlepszych gadżetów, skuteczności życiowej i efektowności - wrażliwość, bezinteresowność, troska o innych, czas na pomoc potrzebującym, uczciwość w pracy, szczerość - to jak chodzenie po wodzie...
Trzeba, jednak pamiętać, przypomniało mi tę prawdę Słowo Boże - że zawsze idziemy, tylko nie zawsze w dobrą stronę, i nie koniecznie po wodzie... bo po wodzie idziemy, tylko wtedy, gdy patrzymy na Jezusa!
Życie człowieka jest ciągłą drogą, wędrówką (filozofowie określili kiedyś człowieka, jako homo viator - człowiek drogi, wędrujący...)
I chociaż, sobie tego, często, nie uświadamiamy, jesteśmy przez całe życie w drodze.
Jak ktoś mówił: Ciągle wędrujemy... od kołyski do trumny; od niemowlęctwa do starości; od rzeczywistości do marzeń i odwrotnie!
Od wczoraj do jutra i wreszcie od doczesności do wieczności!
Tu nie mamy też stałego miejsca, domu - choć może tak, myślimy i może chcielibyśmy za wszelką cenę, mieć tu, dom na wieki?
Nasza Ojczyzna jest w niebie, tam jest nasz Dom!
W domu Ojca jest dla każdego przygotowane mieszkanie (pałac!).
Opowiadano, jak przed wojną turysta z USA odwiedził słynnego na cały świat polskiego rabina. Zdziwił się, gdy zobaczył, że jego dom - to był jeden pokoik obłożony książkami, a z umeblowania był tylko stół i ławeczka.
"Rabbi, gdzie są twoje meble?" - spytał.
"A gdzie są twoje?" - odpowiedział pytaniem na pytanie.
"Moje? Ja jestem przecież, tylko turystą, jestem tu przejazdem..." "Tak samo i ja!" - odpowiedział rabin.
A Ty Siostro i Bracie? A ja?
Jestem przecież turystą. Jestem tu przejazdem...
Wszyscy jesteśmy wędrowcami, pielgrzymami...
Abyśmy o tym nie zapomnieli, trzeba mieć przed oczyma Jezusa, patrzeć na Niego, słuchać Go pokornie!
A czasem, może, trzeba zacząć tonąć, aby sobie przypomnieć, co w życiu najważniejsze i kto ma rację???
Pan w swoim Słowie podpowiada... (19 niedziela zwykła)
- potrzebna Ci, Bracie i Siostro cisza. Bóg przychodzi w ciszy, w powiewie łagodnego wiaterku... Ale również w czasie silnej burzy, gdy się lękamy, chwiejemy i toniemy jest przy nas!
Leopold Staff pisał:
"Kto szuka Cię, już znalazł Ciebie
Już Cię ma, komu Ciebie trzeba
Kto tęskni w niebo Twe, jest w niebie
Kto głodny go, je z Twego chleba.
Nie widzą Ciebie moje oczy
Nie słyszą Ciebie moje uszy
A jesteś światłem w mej pomroczy
A jesteś śpiewem w mojej duszy"
Czy zawołam z całych sił, jak Piotr:
"Panie, ratuj mnie!"?